5 rzeczy, które wkurzają w lesbijskich podrywach w internecie
Pewnie niejednej z Was zdarzyło się
podrywać dziewczyny w internecie. Spoko, nie ma się czego wstydzić
– ja robię to notorycznie. Zaczęłam dosyć wcześnie, bo w wieku
16 lat i nie skończyłam do teraz. To internet jest dla mnie głównym
źródłem randek – tych mniej i bardziej udanych /ale bądźmy
szczere – kiepskich jest więcej.../.
Przesiadując na queerach, bezzach i
tym podobnych, zdążyłam nie tylko poznać nowe dziewczyny, ale też
prawa, którymi rządzi się internetowe randkowanie. O ile niektóre
z nich są akceptowalne, o tyle inne przyprawiają mnie po prostu o
pospolitego wkurwa. I to takiego, że już niejednokrotnie chciałam
usunąć konto i przepadnąć raz na zawsze w lesbijską niepamięć.
Jak na razie egoizm i narcyzm wygrywają – nadal mnie w internetach
pełno, ale już wiem, że istnieje 5 rzeczy, których w tym
wirtualnym świecie nie znoszę. Oto one:
1. Brak zdjęcia profilowego
Dziewczyna podgląda Twój profil,
wypisuje do Ciebie słodkie wiadomości i wszystko byłoby w
najlepszym porządku, gdyby nie to, że postanowiła nie umieszczać
swojej facjaty w internecie. Nie przeszkadza Ci to? Mi bardzo. Daję
sobie wtedy rękę uciąć, że moja adoratorka to brzydki troll, a
serwery queera wieszają się, gdy mają zapisać jej fotkę.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że
to nie jest regułą i jakaś dziewczyna nie wrzuca swoich zdjęć na
profil, bo cyka się cyberprzestępstw albo jedyne zdjęcia, jakie
posiada to te z podstawówki, ale obawiam się, że to rzadkość.
Częściej jednak brak profilówki równa się maszkara. U mnie to
się sprawdzało :P
2. Profil prywatny
Sytuacja z cyklu: dziewczyna
wchodzi na Twój profil, po avatarze widzisz, że może Ci się
spodobać, ale gdy chcesz odwzajemnić odwiedziny widzisz tylko
napis: "profil prywatny/ukryty".
Droga istoto, po kiego grzyba zakładasz
konto na portalu randkowym, ukrywasz je, a potem buszujesz w gąszczu
lesb z całej Polski? Co masz do ukrycia? Masz paskudną paszczę,
paskudny charakter czy po prostu jesteś tak nudna, że nie masz nic
ciekawego do powiedzenia?
Z tego miejsca pozdrawiam serdecznie
wszystkie panie, które odwiedzają mnie kilka razy dziennie,
lajkują, serduszkują i ukrywają się przed całym światem, w
którym uczestniczą.
3. Zasypywanie wiadomościami
A więc udało się – wymieniłaś z
dziewczyną kilka sensownych wiadomości, macie nawet ze sobą coś
wspólnego i chciałabyś się z nią w końcu umówić. Wszystko
byłoby super, ale ona właśnie zaczęła wysyłać Ci kilka
wiadomości pod rząd, kilka razy na godzinę, kilkadziesiąt razy w
ciągu dnia. Szlag Cię trafia, bo bateria w telefonie, na którym
przeglądasz bezz.pl zaczyna padać po 60 minutach, a do tego w
głowie pojawiają się myśli, że po drugiej stronie siedzi jednak
jakaś psycholka, zamiast fajnej dziewczyny.
Drogie laski, umiar to podstawa.
Kilkadziesiąt wiadomości prędzej kogoś nieźle wystraszy niż
zachęci do poznania z Wami. Nie psujcie pięknie zapowiadających
się znajomości swoją desperacją albo grafomanią! :D
4. Zagadywanie jednym słowem
Znacie to? "Heja", "Hejka",
"Hej", "Siema", a w najlepszym wypadku "Co
tam?". Jeszcze nigdy nikomu nie odpisałam na taką zagajkę. Co
może sobą reprezentować osoba, która w ten sposób zagaduje, poza
ubogim słownictwem? Jeśli nie wzbudzisz zainteresowania w
internecie – przegrywasz. A w jednosylabowych słowach nie ma
kompletnie nic interesującego, zapewniam.
5. Nieodpisywanie na wiadomości
To prawdziwe zło. Piszesz do
dziewczyny wiadomość, która jest zabawna i ciekawa aż sama masz
ochotę się ze sobą umówić, a laska na nią nie odpisuje. Olewa
Cię totalnie. Ja rozumiem, że niektóre dziewczyny są tak
zajebiste, że przebierają w wiadomościach cierpiąc na bóle głowy
od ich nadmiaru, no ale kurwa, kto Cię wychowywał – niepiśmienny
niewidomy?! Zwykła kindersztuba nakazuje choćby na wiadomość
zwrotną w stylu: "dziękuję, nie jestem zainteresowana".
Nie umiesz się zachować – won do lasu. Internet co prawda daje tę
przewagę, że w każdej chwili możesz bez słowa kogoś olać, ale
to po prostu bardzo nieładne.
Oczywiście zdarzyło mi się komuś w
ogóle nie odpisywać, ale przysięgam, że to skrajne przypadki, w
których znalazłam błędy ortograficzne, gramatyczne albo tylko
jedno słowo jako wstęp, rozwinięcie i zakończenie wiadomości. W
takich przypadkach sama siebie usprawiedliwiam. Was też ;)
A co Was, drogie czytelniczki wnerwia w
próbach randkowania w internecie? Nadmiar emotikonek, fałszywych
kont? Podzielcie się spostrzeżeniami :D
Czyli sama nie odpisujesz, ale gdy ktoś potraktuje cię tak samo, to już problem? Niezła hipokryzja
OdpowiedzUsuń