Lesbijka czeka na cud

No to mamy – niecałe 2 tygodnie do Świąt. Znów będzie można bezkarnie obżerać się pierogami i sałatką z majonezem, oglądać po raz setny Kevina i Listy do M. Odwiedzi się babcię, prababcię, kuzyna, szwagra i dalekie ciotki. Posłucha się dyskusji o polityce, piłce nożnej, istnieniu Boga i setek kolęd, z których polubi się - wzorem babci - te najbardziej ckliwe i góralskie. I znowu przy łamaniu opłatka posłucha się życzeń. Bardzo różnych życzeń.

Nie, żebym nie lubiła Świąt – wręcz przeciwnie. Mimo, że nie praktykuję żadnej religii, a sam Bóg jest wiecznie gdzieś daleko ode mnie /albo ja od niego/ to mam prawdziwego jobla na punkcie całej tej świątecznej szopki. Co roku już w listopadzie odpalam playlistę z muzycznymi hitami gdzie pierwsze skrzypce grają oczywiście Wham! i Mariah Carey. Co weekend aż do Świąt młócę też świąteczne filmy – obejrzałam już najprawdopodobniej wszystkie, jakie kiedykolwiek powstały /serio, nie żartuję/, ale i tak co roku włączam swoją ulubioną Wielką Trójkę /Kevin, Listy do M. i Love Actually/, bo bez nich Święta to nie Święta. Co roku wyruszam też na poszukiwania prezentów w milionach sklepów, bo zamawianie ich przez internet całkowicie zabija świąteczną atmosferę /chociaż stanie w długaśnej kolejce raczej tej atmosferze nie sprzyja.../.

Rok w rok czekam też na jakiś cud. Na coś czekam, za czymś tęsknię i od wielu lat nie mogę tego znaleźć.

Nie wyoutowałam się przed calusieńką rodziną, toteż w każde Święta zbieram dwa rodzaje życzeń:
- znalezienie miłości,
- męża i dzieci.

Ci, którzy życzą mi znalezienia miłości, dobrze wiedzą, że szukam jej u dziewczyn i w ogóle mi to nie wychodzi stąd też nie wprowadzałam w tajniki swojego życia tej części rodziny, która myśli, że jestem heteroseksualna. Po co mają wiedzieć i co roku pytać, czy już mam dziewczynę? Co roku jej nie mam, więc nie chce mi się podwajać liczby osób, którym będę musiała to potwierdzić.

Zabrzmiało to teraz strasznie żałośnie, ale to nie tak, że nigdy nie mam nikogo. Nigdy nie mam nikogo na Święta. Istniała tylko jedna dziewczyna, którą naprawdę chciałam przedstawić rodzinie i nakarmić świątecznym barszczem mojej mamy. Zanim jednak zdążyłam przedstawić ją komukolwiek, odeszła wyrywając mi serduszko z piersi i rozrzucając je w 4 strony świata. I teraz już tylko szukam po tych 4 stronach świata swojego serduszka. Lata mijają, Święta lecą jedne za drugimi, a ja poza marnymi romansami i chwilami fizycznego zapomnienia nikogo do tego cholernego stołu z barszczem nie zapraszam. Czekam na jakiś cud /na przykład na to, że eks wróci z moim serduszkiem i już na zawsze ze mną zostanie/, ale z roku na rok coraz mniej magii w tym oczekiwaniu.

Wiem, nie tylko ja tak mam. Generalnie ludziom w Święta doskwiera brak kogoś bliskiego, chociaż mogę przypuszczać, że wszystkim lesbijkom tego świata może być w tym czasie odrobinę ciężej niż zwykle. Pal licho, jeśli lesbijka co roku stęka na brak miłości, jak ja. Jak tu odkryć magię Świąt gdy jest się zakochaną, w dodatku szczęśliwie, ale nie można zaprosić ukochanej na Wigilię, bo rodzina nie jest aż tak tolerancyjna albo w ogóle nie wie nic o tym związku? 

Co roku czekam więc na cud, pod wieloma postaciami. Czekam, aż przedstawię mamie godną jej barszczu dziewczynę. Czekam, aż znajome, które są w długim i szczęśliwym związku spędzą Święta razem, a nie porozjeżdżają się każda do swojego domu. Czekam, aż do innej pary znajomych, które wychowują dziecko przyjedzie na Święta ojciec jednej z nich, co roku zapraszany na 4-osobową Wigilię i co roku będący wielkim nieobecnym. Czekam, aż w Sejmie przegłosują małżeństwa jednopłciowe albo chociaż związki partnerskie /haha, ale się uśmiałam.../

Kiedyś lista cudów była dłuższa i trochę inaczej się nazywała. Były na niej głównie zabawki i słodycze. Czekało się wtedy na pierwszą gwiazdkę, na Gwiazdora z worem prezentów i podanie ciasta po wigilijnej kolacji /love sernik/. Potem człowiek podrósł, trochę inaczej zaczął patrzeć na życie, pozamieniał priorytety, ale to wyczekiwanie pozostało już nieodłącznym elementem Świąt. 

A Wy – czy macie świąteczne nadzieje, życzenia albo chociaż świąteczny nastrój /bo też nie każdy w ogóle lubi Święta/? Czekacie na cud, Gwiazdora, błysk z nieba, cokolwiek czy Święta to po prostu dwudniowa wyżerka i spanie na kanapie przy włączonym telewizorze? 

Komentarze

  1. aż się wzruszyłam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy do dobrze, czy źle, ale fajnie, że przeczytałaś ;)

      Usuń
  2. "Czekam, aż znajome, które są w długim i szczęśliwym związku spędzą Święta razem, a nie porozjeżdżają się każda do swojego domu." - jeszcze muszę zaczekać w swoim domu.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty