Mnóstwo pytań, żadnych odpowiedzi
A więc miłość kwitnie. Spotykam
moją E. tak często jak to możliwe, zaniedbując przy okazji życie
towarzyskie i blogowe. Choć nie ukrywajmy – życia towarzyskiego i
tak nie miałam, bo ciężko nim nazwać nieudane randki z tindera
czy innego szajsu.
Nie myślcie jednak, że jest pięknie
i kolorowo. Wiecie przecież, że kulam ten związek na odległość,
a dokładnie na 403 kilometry. Z tego tytułu targają mną
wątpliwości, bo przecież wiadomo, że miłość najlepiej uprawiać
jak najczęściej czyli stacjonarnie. W mej głowie co rusz więc
zapalają się czerwone lampeczki przerabiane na pytania.
Po co żyć na obczyźnie skoro mam
dziewczynę w kraju?
Coraz trudniej przypomnieć mi sobie
powody dla których zdecydowałam się wyjechać z Polski, bo akurat
teraz chętnie tam wracam ilekroć tylko mogę. Wyjeżdżając nie
spodziewałam się, że zabujam się w kimkolwiek, a co dopiero w
kimś z kraju no ale wiemy już wszyscy od bardzo dawna, że serce
nie sługa, a wręcz przeciwnie – to mały dyktator.
Siedzę więc sobie 400 km od mojej
świeżo upieczonej dziewczyny i myślę o tym, żeby być jednak
gdzieś bliżej niej /najlepiej gdzieś między udami/. Zamiast
jednak spakować się i pędzić do niej czym prędzej, ja
racjonalizuję i liczę kasę, której chciałabym mieć jak
najwięcej - zaraz obok swojej dziewczyny. Chcę być z nią, ale
jeszcze nie chcę albo raczej nie mogę wracać. Chociaż jak to
mówią – "dla chcącego nic trudnego".
Jak radzić sobie z tęsknotą?
Tylko nie piszcie, że najlepszym
sposobem jest po prostu się spakować i wracać do niej :P To nie
jest rozwiązanie, bo już wiecie z paru linijek wyżej, że
potrzebuję uzbierać jeszcze trochę złotych monet.
Oczywiście nadajemy przez skajpy,
fejsbuki, mesendżery i inne bajery. Opowiadamy sobie jak nam minął
dzień i co jadłyśmy na śniadanie. Jesteśmy dla siebie pierwszym
kontaktem rano i ostatnim wieczorem, ale to jednak nie zastąpi
fizycznej bliskości drugiego człowieka. Takiego bycia na
wyciągnięcie ręki. Zawsze mi cholernie smutno jak już muszę
wracać na swoją obczyznę albo gdy ona będąc u mnie, szykuje się
już do powrotu do Polski. Nie umiem zaradzić tej tęsknocie za Jej
obecnością i nawet brzdęk monetek z portfelu nie cieszy. Mało
tego, jak mi tak tęskno i źle to te monetki ubywają w tempie
zastraszającym, bo przecież duże lody Haagen-Dazs na pocieszenie
trochę kosztują...
Jak naprawić zakrzywioną
czasoprzestrzeń?
Wątek łączy się niejako z tęsknotą,
ale na pewno Wy też mieliście popsute w ten sposób zegarki i to
niejednokrotnie. Czas z Nią spędzany zapieprza jak szalony -
godzina to sekunda, dosłownie. Daję jej buziaka, a już za chwilę
mamy 2 godziny później. Zabieram ją na obiad po czym okazuje się,
że to już właściwie kolacja, a po śniadaniu jest wieczór i Ona
musi już wracać.
Z kolei jak się z nią nie widzę, to
czas stoi w miejscu. Siedzę w pracy 8 godzin, a wydaje mi się, jak
bym tam spędziła co najmniej tydzień. Sekunda trwa wieczność, a
dni do jej zobaczenia to jakaś nieskończoność. Wkurwia mnie taka
czasoprzestrzeń, bo wolałabym, żeby było zupełnie na odwrót. Ma
któraś pożyczyć taki dobry zegarek?
Czy związek na odległość w ogóle
ma sens?
Zawsze wszystko poddaję w wątpliwość,
także zasadność bawienia się w związek między jednym a drugim
pociągiem. Ciągle nie wiem czy dziewczyna w Polsce to jest to, w co
powinnam się angażować, ale w sumie znam ludzi, którym odległość
nie przeszkadzała w pielęgnowaniu związku przez dobre kilka lat.
A dziś akurat zażartowałam, że ona
powinna się przeprowadzić do mnie po czym usłyszałam, że takie
plany możemy snuć za rok. Czyli że co – czeka mnie rok jeżdżenia
w tę i nazad, tak?
Niełatwe mam rozkminy, prawda? Czas
zatem na kolejną porcję Haagen-Dazs...
W sumie to nie jest najgorzej, bo przynajmniej coś konkretnego Ci mówi (chodzi mi o te snucie planów za rok). W związkach na odległość często jak się rozmawia o przyszłości, to się mówi, że "no, kiedyś". Wtedy to już jest gorzej :( Powodzenia Wam życzę z całego serca! <3
OdpowiedzUsuńDzięki, powodzenie bardzo się przyda :D
UsuńEchh.. związek na odleglosc to ciezki temat, ale przy dobrej organizacji i samozaparciu mozliwe jest zbudowanie dobrej relacji! Grunt to sie nie poddawac!
OdpowiedzUsuń